Zeiss-Ikon / historia w wielkim formacie


Zeiss-Ikon. “Kieszonkowy” aparat wielkoformatowy, pamiętający czasy II Rzeczpospolitej. Stare sprzęty mają zawsze do opowiedzenia ciekawe historie, trzeba tylko umiejętnie je z nich wyciągnąć. Ten nie jest wyjątkiem.


Wiem, kim jesteś


Pełna nazwa modelu brzmi: Zeiss-Ikon Maximar B 207/7. Jest to aparat miechowy, na płyty szklane formatu 9×12 cm. Produkowany w latach 1927-1939. Obiektyw Carl Zeiss, o ogniskowej 13,5 cm; f 4.5. Aparat wyposażono w podwójny wyciąg miecha, co umożliwia wykonywanie fotografii w skali 1:1. W zestawie znalazłem także dwie kasety na płyty firmy Agfa oraz elegancki skórzany futerał.

Wystarczą krótkie oględziny aby zauważyć, że sprzęt odleżał swoje. Okleina jest niekompletna i mocno spękana na krawędziach choć wszystkie mechanizmy, z grubsza działają. Pierścień nastawczy czasów chodzi bardzo ciężko. Migawka także wymaga regulacji – tęgo się przycina przy dłuższych czasach. Miech zdaje się nie mieć ubytków ale pewność zyskam dopiero po zrobieniu pierwszego zdjęcia.

Na kopułce wężyka spustowego wciąż widnieje marka firmy możliwe więc, że aparat pomimo szlachetnego wieku ma niewielki przebieg.
Kasety Agfy nie oparły się drobnej korozji, wymagają więc pewnego nakładu pracy. Aksamit – ostatnia zapora pomiędzy materiałem światłoczułym a światem zewnętrznym, choć mocno przybrudzony, zachował strukturę i delikatny połysk. Nie powinien sprawiać kłopotów. Póki co jednak, przyjdzie mi stanąć na głowie aby znaleźć pasujące adaptery do kaset, umożliwiające wykorzystanie błon fotograficznych – zamiast dedykowanych płyt szklanych.

Bez instrukcji


Obsługa aparatu jest dość intuicyjna. Do tej pory rozszyfrowałem już wszystkie pokrętła, dźwignie, uchwyty i gwinty. Wciąż jednak poszukuję pełnej instrukcji obsługi – tak pro forma.

Po ustawieniu czasu T można otworzyć migawkę i rozpocząć żmudne kadrowanie obrazu. Sam wizjer jest bardzo ciemny – jak na dzisiejsze standardy. Zdecydowanie pomaga tradycyjna narzuta, zakładana na głowę i część aparatu. Dzięki niej obraz na matówce momentalnie "jaśnieje", co pomaga w precyzyjnym nastawieniu ostrości.


Ściśle tajne


Zależało mi na ustaleniu dokładnej daty produkcji. W tym celu odszukałem numer seryjny aparatu i wpisałem tam gdzie ja wiem, a Wy się domyślacie. Machnąłem też zwyczajowo mail do firmy Carl Zeiss z prośbą o pomoc i w odpowiedzi otrzymałem adres człowieka z Frankfurtu nad Menem. Jak dawno pisaliście tradycyjny list?

Ostatnia szansa


Napisałem, zaadresowałem, wysłałem. Odpowiedź przyszła w ciągu kilku dni z dokładnymi informacjami nt. tego egzemplarza. Aparat wyprodukowano w 1928 roku w zakładach Zeiss-Ikon A.G. w Dresden. Obiektyw powstał w zakładach produkcyjnych firmy Carl Zeiss w Jenie. Wyposażono go w migawkę centralną COMPUR – data produkcji zestawu: listopad 1928 roku. Aparat wszedł na rynek w roku 1929. Powyższych informacji udzielił Herr Berndt K. Otto, któremu serdecznie dziękuję.

Podwójny nelson


Dodatkowym rarytasem jest mosiężna tabliczka z informacjami o dystrybutorze – widoczna na zdjęciach - którą także, dla ścisłości, należało rozszyfrować.


Mnóstwo razy byłem na Mazowieckiej lecz zaglądałem głównie pod numer 8 gdzie mieści się obecnie Klub Jazzowy – Tygmont. Tym razem zajrzałem pod 6. Popytałem w kilku miejscach czy ktoś coś wie ale kamień-woda. Wróciłem więc do domu i skorzystałem z zasobów sieciowych.

Tu poszło mi lepiej. Na początek znalazłem informację o katalogu fotograficznym zatytułowanym “Czem i jak fotografować” – Ilustrowany cennik Nr 8 Aparatów i przyborów fotograficznych, Ernest Neumann, Warszawa [1913?].

Katalog wydany po polsku, w Warszawie, zawierający informacje handlowe związane ze sprzętem fotograficznym, autorstwa Ernesta Neumanna. Przypadek? Wątpliwe, ale to nie koniec. Grzebałem dalej i znalazłem. Ernest Neumann był Niemcem polskiego pochodzenia, który osiadł w Polsce na stałe, ożenił się z Polką i prowadził na Mazowieckiej sklep z aparatami fotograficznymi – skądinąd bardzo znany w ówczesnych czasach.

Spotkanie


W jednym z wywiadów z uczestnikami Powstania Warszawskiego natrafiłem na rozmowę z panem Włodzimierzem Markowskim, który podczas okupacji pracował w tym właśnie sklepie.Mieścił się tam wówczas punkt napraw radioaparatów i sprzętu radiowego. Dzięki temu, że właścicielem lokalu był Niemiec, możliwe było zdobywanie części zamiennych do radioodbiorników, z których, w wielkiej tajemnicy, powstawała radiostacja. Neumann był świadom tych działań i nie tylko nie zadenuncjował Polaka, lecz także wspierał jego działania. W ten sposób świadomie przysłużył się polskiej działalności konspiracyjnej. Nieoczekiwanie, w przeddzień Powstania Warszawskiego, Neumann przekazał cały sklep swojemu pracownikowi i wyjechał do Wiednia. Tu ślad się urywa.

Co ciekawe, jeśli rzeczywiście wymieniony wcześniej katalog jest dziełem tego właśnie Neumanna i rzeczywiście został wydany w 1913 roku to należy przyjąć, że człowiek ten był sprawnym przedsiębiorcą. Co najmniej 31 lat w jednym biznesie, z dwiema wojnami po drodze – pysznie.

W całej tej historii nurtuje mnie jedno pytanie: Czy Neumann wiedział, czy nie wiedział, że powstanie wybuchnie?


Podobne

0 komentarze

Flickr Images

Popular Posts

Flickr Images