Nim naciśniemy spust / Leica IIIa


W wyniku niezliczonych zbiegów okoliczności, wpadł na krótko w moje ręce aparat z dawnych lat. Nie byle jaki. Nim jednak zabrałem się do fotografowania, przeszukałem internet w poszukiwaniu instrukcji i wskazówek dotyczących użytkowania. Wiem z doświadczenia, że stare urządzenia rządzą się swoimi prawami. Nie znając ich, można zupełnie nieświadomie, coś uszkodzić.

W ten oto sposób natrafiłem na publikację z 1937, zatytułowaną “The Leica Manual”, której wstęp uznałem za stosowne obszernie zacytować.

Świat jest ogromny i wypełniony wieloma rzeczami. Trudno jest być obeznanym ze wszystkimi. Życie wydaje się być zatłoczone do granic możliwości. Ciężko jest czuć się zdrowo w świecie tak pełnym – przepełnionym radościami i smutkami, marzeniami i nadziejami, oraz ogromną ilością rzeczy, które lawinowo pojawiają się w naszym życiu. Same tylko wytwory ery techniki przytłaczają swoim ogromem. Mało tu czasu na odpoczynek, a praca zdaje się być walutą we współczesnym świecie. A mimo to, natura nie przestaje się rozwijać i odkrywać swego wdzięku.

Piękno jest nieustraszone i stoi dumnie w rzędzie z piecem hutniczym i generatorem prądu. Te monstra nie mącą jego spokoju. Kryje ono w sobie tajemnice większe niż wszystko co wytworzył człowiek. Było tu na długo nim pierwsze urządzenia wdarły się do świata i pozostanie jeszcze długo po tym nim ostatnie koło zębate zakończy swój ruch. Te dwie potężne siły stoją obok siebie. Człowiek musi kłaniać się im z szacunkiem. To wspaniałe mieć możliwość widzieć i poznać te kilka rzeczy, które nas otaczają. Nie jest jednak możliwe poznać więcej niż kilka.

Ta myśl często mnie frapowała. Taka mała rzecz, a jednak to coś co chciałbym zachować. Chciałbym podzielić się z przyjacielem symbolem tych dwóch sił, które współegzystują ze sobą w naszpikowanym treścią świecie, w którym żyjemy. Ot, znajdę gdzieś niewielki biały kwiat rosnący w pobliżu czarnego fabrycznego komina. I to będzie warte utrwalenia. Nacisnę więc guzik a surowe, zimne i tajemnicze „oko” współczesnego aparatu utrwali mój zamysł. Zabiorę do domu zapis tego co miałem w głowie. Będę chciał pokazać to przyjacielowi aby mógł zobaczyć o czym myślałem.

Myślę więc o całym wielkim świecie i o naszych „małych” życiach. O wielkich generatorach, których moc człowiek jest w stanie kontrolować, i o rosnącym w ich pobliżu małym białym kwiatku, który musi zwiędnąć i zginąć – będąc w mocy, której człowiek kontrolować nie może. Myślę o zwierzętach, roślinach, minerałach i o tym jak wszystkie rzeczy zawierają się w tych trzech królestwach by stworzyć obraz świata. I myślę, że te wszystkie rzeczy są pewną formą odbicia… widzimy je tylko jako coś co rzutowane jest na lustro naszego umysłu. To lustro jest bardzo zagadkową i bardzo ważną rzeczą. Jest tym co steruje naszą wyobraźnią i ma w sobie coś co wzbogaca nasze życie.

__
Manuel Komroff, "Before We Press the Button" w: The Leica Manual,  ed. Willard D. Morgan, Henry M. Lester ( New York: Morgan & Lester Publishers, 1937) : 7-8.

Przyjemnie było poświęcić czas na przeczytanie poradnika, który nie zaczyna się od słów: Aby zapobiec wszelkim uszkodzeniom produktu i obrażeniom ciała… .

Zupełnie przypadkowo złożyło się, że prezentowany aparat pochodzi z tego samego roku co powyższa publikacja, tj. 1937. Aparat wyposażono w obiektyw Summar 5cm, 1:2 – niezwykle popularny i ceniony ze względu na świetne właściwości optyczne. Całość zapakowana w “niezniszczalny” skórzany futerał z logo firmy. W pierwszej kolejności wyczyściłem aparat z zewnątrz i od środka (na tyle na ile mogłem). Przetarłem obiektyw i jeszcze tego samego dnia kupiłem film. Z jego załadunkiem były drobne kłopoty ale trud został nagrodzony. Wczesne filmy 35 mm miały znacznie dłuższe wycięcie na rozbiegówce niż obecnie, dlatego konieczne było jej wydłużenie. Posłużyłem się w tym celu parą nożyczek. Małą podpowiedź znalazłem po wewnętrznej stronie obudowy (fot.2).

fot 1a.
Aby sprawnie posługiwać się tym aparatem i móc skupić całkowicie na wykonywaniu zdjęć, potrzeba poświęcić odrobinę czasu dla nabrania wprawy. Jak w przypadku każdego leciwego urządzenia, jego działanie opiera się wyłącznie na mechanice. W związku z tym niektóre czynności muszą być wykonywane w określonej kolejności. Czas naświetlania można nastawić dopiero po naciągnięciu spustu migawki. A jeśli potrzebujemy skorzystać z czasu dłuższego niż 1/20 sekundy, musimy posłużyć się dodatkowym pokrętłem znajdującym się po prawej stronie obiektywu (fot. 3). Tu także kolejność jest ważna. Najpierw nastawiamy główną wieżę czasów na symbol 20-1, a następnie za pomocą pokrętła pomocniczego wybieramy żądany czas z tego przedziału: 1/20”, 1/8”, 1/4”, 1/2”, 1” lub czas T. Ten ostatni sprawi, że migawka pozostanie otwarta tak długo jak sobie tego życzymy. Aby ją zamknąć, należy przesunąć pokrętło pomocnicze w kierunku pozycji 1.
fot. 2
fot. 3
Pewną trudność może sprawiać proces kompozycji obrazu, zwłaszcza wówczas, gdy chcemy sfotografować dynamiczną scenę. Leica jest aparatem dalmierzowym. Wbudowany dalmierz informuje nas o tym czy dany obiekt na zdjęciu będzie ostry czy nie. Problem jednak w tym, że wizjer dalmierza nie jest sprzężony z wizjerem głównym, w którym dokonujemy ostatecznej kompozycji obrazu (fot 4,5). Łatwo o tym zapomnieć w szybko zmieniającej się scenerii, a wtedy trzeba liczyć na łut szczęścia.

fot. 4 / okrągłe okienka dalmierza i wizjer główny
fot. 5 / wizjer dalmierza (po lewej), i wizjer główny
Pomimo tych ograniczeń, Leica pozostaje wspaniałym aparatem. Ma w sobie to coś, co sprawia, że człowiek ma poczucie obcowania z czymś wyjątkowym. I jeszcze jedno. Zwraca na siebie uwagę. Jeśli więc, nie wykonywaliście jeszcze portretów nieznanych osób napotkanych na ulicy… ten sprzęt przełamuje lody w czasie 1/1000 sekundy.

Podziękowania dla Łukasza Nitwińskiego za udostępnienie sprzętu do testów.

Podobne

0 komentarze

Flickr Images

Popular Posts

Flickr Images